U19: Remis w zaległym meczu

23.08.2017 21.07, autor: Jakub Wydra,

W zaległym spotkaniu 1. kolejki Centralnej Ligi Juniorów Legia Warszawa U19 zremisowała 1:1 (0:1) z Motorem Lublin. Jedynego gola dla naszej drużyny zdobył po rzucie wolnym w 67. minucie Łukasz Zjawiński.

Mecz rozgrywany był w Rembertowie, na boisku przy ul. Strażackiej. Od nowego sezonu jest to miejsce, w którym Legia występuje jako gospodarz. Rywalizacja z Motorem to pierwsze oficjalne spotkanie naszych zawodników na tym obiekcie. 

 

Legioniści dobrze weszli w mecz, szybko przejmując kontrolę i dłużej utrzymując się przy piłce. Goście z Lublina nastawieni byli przede wszystkim na kontry, dając pole do popisu w rozegraniu podopiecznym Piotra Kobiereckiego. Co prawda, to Motor stworzył sobie na początku więcej klarownych sytuacji do zdobycia gola, szczególnie zagrażając bramce strzeżonej przez Cezarego Misztę po stałych fragmentach gry. Defensywa gospodarzy solidnie radziła sobie jednak z oddalaniem zagrożenia.

 

Nasi zawodnicy najczęściej atakowali skrzydłami, w ten sposób próbując sforsować obronę przyjezdnych. W środku pola dobrze radził sobie Mateusz Praszelik, który próbował brać ciężar gry na swoje barki, sporo ciekawych zagrań na skrzydle zaliczył Mateusz Olejarka. Brakowało jednak dokładności w dograniach lub rywal dobrze odczytywał zamiary legionistów, dlatego niewiele akcji kończyło się groźnym strzałem. Gracze Motoru próbowali wychodzić z kontratakami, jeden z nich mógł się zakończyć bramką samobójczą naszego obrońcy, piłka szczęśliwie powędrowała jednak tuż obok słupka. Chwilę później, w podobnej sytuacji to defensor Motoru bliski był skierowania futbolówki do własnej bramki po dośrodkowaniu Olejarki.

 

Skrzydłowi, jak i środek pomocy, próbował na różne sposoby uruchomić Kacpra Wełniaka, jednak większość prób była niedokładana lub dobrze rozczytywana przez zawodników gości. W 31. minucie, po faulu jednego z legionistów, sędzia podyktował rzut wolny. Dobrym dośrodkowaniem popisał się Bartłomiej Tkaczuk, zaś głową piłkę do bramki skierował Rafał Dobrzyński, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie.

 

Podopieczni trenera Kobiereckiego szybko chcieli odrobić straty, ale w ich grę wkradła się nerwowość. Dużo zagrań było nieprecyzyjnych, strzały wędrowały poza światło bramki. Legia przeważała, ze skrzydeł zagrywanych było dużo piłek, brakowało jednak najważniejszego - wykończenia. Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ już zmianie i nasi zawodnicy schodzili do szatni z rezultatem 0:1.

 

Tuż po końcowym gwizdku sędziego i zejściu drużyn do szatni, w Rembertowie pogorszyły się warunki atmosferyczne. Nad stadionem przeszła burza, która opóźniła rozpoczęcie drugiej połowy o 15 minut.

 

Gdy deszcz ustał, a arbiter pozwolił wznowić zawody, legioniści od samego początku ruszyli do odrabiania strat. Motor próbował za wszelką cenę dowieźć ten bardzo dobry rezultat do końca meczu, dlatego ograniczył się przede wszystkim do gry defensywnej. Legia przeważała jeszcze bardziej, niż w pierwszej połowie. Trener Kobierecki szybko reagował na boiskowe wydarzenia, wprowadzając na plac gry nowych zawodników. Już po pięciu minutach Mateusza Szweda zmienił Mikołaj Neuman, a po 10 minutach drugiej części spotkania na murawie zameldował się Łukasz Zjawiński. 

 

Zmiany okazały się bardzo dobrą decyzją, obaj zawodnicy wnieśli bardzo dużo ożywienia w ofensywne poczynania naszego zespołu. Na szczególne pochwały zasłużył Neuman, który był bardzo aktywny na skrzydle, raz po raz stwarzając zagrożenie z boku boiska, czy gubiąc rywali swoim charakterystycznym zwodem.

 

Gola wyrównywującego również zdobył gracz rezerwowy. W 66. minucie meczu, po faulu jednego z zawodników Motoru, sędzia podyktował rzut wolny. Do piłki podszedł Łukasz Zjawiński, a jego uderzenie znalazło drogę do bramki. Duży błąd popełnił bramkarz gości, któremu mokra piłka wyślizgnęła się z rąk i wpadła do siatki.

 

Zdobycie gola na 1:1 jeszcze bardziej nakręciło ataki naszego zespołu. Legioniści chcieli wywalczyć pełną pulę i zejść z boiska jako zwycięzcy. Na skrzydle dużą aktywnością wykazywali się dwaj wprowadzeni po przerwie zawodnicy, wspomniany Neuman i Maksymilian Sitek. Z bocznych sektorów boiska nasi gracze posyłali wiele piłek w pole karne, jednak mało z nich było na tyle dokładnych, by kończyły się strzałem. Do sytuacji dochodził Zjawiński, ale jego uderzenia były zbyt lekkie lub nieznacznie niecelne. Na ostatnie 10 minut Praszelika zmienił Bartosz Rymek, który również imponował walecznością, jednak było to za mało, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W końcówce z groźnymi kontrami wychodzili gracze gości, jednak ostatecznie nasza defensywa poradziła sobie z ostatnimi zrywami przyjezdnych.

 

Mecz zakończył się więc remisem 1:1. Legia zdecydowanie przeważała nad Motorem, w drugiej połowie dominując przez niemal całe 45 minut. Posiadanie piłki nie przekuło się jednak na efekt bramkowy - zabrakło dokładności w podaniach i precyzji przy strzałach na bramkę przeciwnika. Podział punktów jest zdecydowaniem lepszym rozstrzygnięciem dla zespołu gości, niż dla podopiecznych Piotra Kobierckiego. Nasi zawodnicy mają prawo czuć niedosyt z ostatecznego, remisowego wyniku.

 

 

- W przebiegu całego spotkania, to my byliśmy stroną przeważającą. Byliśmy drużyną, która dominowała i stwarzała sobie więcej sytuacji. Motor mógł nam zagrozić tylko dzięki kontratakom i stałym fragmentom gry, co udokumentowali bramką w pierwszej połowie. W drugiej części meczu staraliśmy się być bardziej konsekwentni w ofensywie, lecz nie do końca się to nam udawało. Na szczęście strzeliliśmy bramkę z rzutu wolnego i przez resztę spotkania cały czas atakowaliśmy. Naszej przewagi nie udało się niestety przekuć na kolejną bramkę. W samej końcówce to my mogliśmy stracić gola, ale Czarek Miszta świetnie obronił w sytuacji sam na sam - powiedział po spotkaniu skrzydłowy, Mikołaj Neuman.

 

 

- Moim zdaniem wynik jest niesprawiedliwy, powinniśmy ten mecz wygrać. Tak naprawdę jednak sami jesteśmy sobie winni, że nie potrafiliśmy udokumentować naszej przewagi zdobyciem kolejnych bramek - podsumowuje - Cieszy tylko to, że zagraliśmy to spotkanie na naprawdę wysokim tempie i potrafiliśmy realizować założenia, jakie nakreślił nam trener przed meczem.

 

 

- Jako drużyna zagraliśmy dobry mecz. Szkoda straconych punktów, stworzyliśmy sobie kilka naprawdę klarownych sytuacji do zdobycia kolejnej bramki. Nie zawsze jednak wynik odzwierciedla przebieg spotkania, tak bywa w piłce - ocenił rozgrywający mistrzów Polski, Mateusz Praszelik.

 

 

Kolejne ligowe spotkanie już w najbliższy weekend, z ŁKS-em w Łodzi. Po dwóch kolejkach legioniści zgromadzili na swoim koncie dwa punkty.

 

 

 

 

 

Bramki: Łukasz Zjawiński (67. min.) - Rafał Dobrzyński (31. min.)

 

 

 

- Michał Król, Filip Czach, Michał Gładysz, Konrad Matuszewski - Michał Mydlarz, Michał Karbownik - Mateusz Szwed (50. Mikołaj Neuman), Mateusz Praszelik (80. Bartosz Rymek), Mateusz Olejarka (63. Maksymilian Sitek) - Kacper Wełniak (55. Łukasz Zjawiński).

 

 

W zespole Motoru zagrał ofensywny pomocnik Wiktor Kłos, przebywający w Lublinie na rocznym wypożyczeniu z Legii. Do momentu kontuzji, prezentował się bardzo dobrze i był wyróżniającym się graczem swojej drużyny.

 

 

 

JAKUB WYDRA